Najnowsza książka znanej autorki (ostatnio "Kapryśna piątkowa sobota" p 12/03), napisana - jak z wdziękiem wyjaśnia na okładce - dla poprawienia własnego nastroju, to kolejna wielowątkowa i rozgrywająca się na kilku poziomach tekstu opowieść o miłości. A właściwie o narodzinach (lub nagłym odkryciu) paru, zaskakujących dla samych ich bohaterów, związków uczuciowych. W ciągu kilku czerwcowych dni przed końcem roku szkolnego i na początku wakacji jeden z najatrakcyjniejszych chłopaków w klasie (Jakub) odkrywa głęboko utajony urok koleżanki uważanej przez wszystkich za wyjątkową nieudacznicę (Wiktorii). Porzucona przez niego superdziewczyna (Agata), chcąc uniknąć komentarzy, szybko decyduje się na chodzenie z chłopakiem mało ją interesującym, ale szpanerskim Karolem) i w wyjątkowo dramatycznym momencie nagle stwierdza, że jednak bardzo jej na nim zależy. A wspaniały wychowawca klasy, do której należą poprzednio wymienieni (każdy chciałby poznać taki ideał pedagogiczny), osiedlony w Polsce Anglik bezskutecznie usiłujący napisać książkę o kimś, kto przez całe życie był po prostu dobry, po wielu trudach zdobywa wzajemność czarującej "pani od biologii". Oczywiście wykluwanie się i rozwój tych wszystkich uczuć nie przebiegają bezproblemowo i dla bohaterów, i dla autorki, obdarzającej ich życiem i osobowością na oczach czytelnika śledzącego przebieg tej kreacji. Po raz kolejny obok fabuły równie ważny jest proces jej tworzenia, źródła inspiracji (od malarstwa do Internetu) i dialog autorki z czytelnikami, refleksyjny i przekornie dowcipny. Sympatyczna, pogodna mimo paru poważnych komplikacji fabularnych i oczywiście sprawna warsztatowo opowieść rzeczywiście może poprawić nastrój.