Debiut literacki amerykańskiej autorki, z wykształcenia prawniczki (chociaż brak informacji o ukończeniu studiów w Michigan) to pierwszy tom trylogii w konwencji thrillera psychologicznego z wątkiem paranormalnym i na razie grzecznym romansowym (w oryginale ostatni ma się ukazać w tym roku), zgrabnie wykorzystującego ograne motywy amnezji pourazowej, niełatwej adaptacji w nowym środowisku, zmagań z zauroczeniem nieodpowiednim chłopakiem i zawistną rywalką, odkrywania kłopotliwej wiedzy o sobie i wyrafinowanej zemsty. Tytułowa bohaterka jako jedyna z czworga zaprzyjaźnionych nastolatków nielegalnie zwiedzających zrujnowany szpital psychiatryczny na Rhode Island, uszła z życiem z walącego się budynku, ale nie pamięta żadnego szczegółu z tej eskapady, za to od miesięcy prześladują ją widziane w sennych koszmarach i na jawie widma zmarłych przyjaciół – nawet po przeprowadzce na Florydę. Zaczyna więc wierzyć, że popada w obłęd, starannie ukrywając halucynacje przed rodziną, a jej strach potęguje się jeszcze, gdy w dziwnych okolicznościach umiera kilka osób, którym właśnie intensywnie życzyła śmierci. A musi sobie jeszcze poradzić z bardzo niechcianą narastającą fascynacją najatrakcyjniejszym chłopakiem w szkole (Noahem Shawem) znanym z szybkiego zaliczania dziewczyn, który okazuje jej wyjątkowe zainteresowanie – dopóki nie odkryje, że łączy ich coś więcej niż rodzące się uczucie, a sama ma większy problem niż zwyczajne szaleństwo. Sprawnie napisana powieść z akcentem paranormalnym, sarkastycznym humorem w typie Meg Cabot i przesłaniem: pozory mylą, spodoba się starszym nastolatkom.