Najnowsza powieść Roberta Ludluma nie zawiedzie jego miłośników. Napisana wspólnie z Gayle Lynds, autorką nazywaną "Ludlumem w spódnicy", łączy w sobie wszystkie modne teraz gatunki i wątki tematyczne - thriller szpiegowski, medyczny, technothriller i opowieść o globalnym spisku - w oszałamiającą tempem całość fabularną. Pomysł na powieść i jej schemat nie jest może specjalnie oryginalny. Lekarze z Wojskowego Instytutu Chorób Zakaźnych w Waszygtonie odkrywają istnienie nowego, nieznanego i bardzo groźnego wirusa - zgon, po jego uaktywnieniu, następuje po paru godzinach w wyniku gwałtownego krwotego, którego nie jest w stanie zatrzymać żadne medyczne działanie. Na początku są to przypadki pojedyncze, ale stopniowo mnoży się ich liczba, a co najtragiczniejsze, zaczynają się pojawiać w coraz nowych rejonach świata. Nagle zostaje zamordowana specjalistka - wirusolog, która osiagnęła już pewne sukcesy w pracy nad tym przerażającym wirusem. Do akcji wkracza jej zrozpaczony narzeczony, pracujący w tym samym Instytucie, pułkownik Jon Smith, człowiek o bardzo burzliwej przeszłości. Prowadzone przez niego niekonwencjonalnymi metodami śledztwo coraz bardziej wskazuje, że może to być przerażająca broń w ręku międzynarodowej organizacji spiskowej. Bohater powieści, ścigany w pewnym momencie przez wszystkie możliwe organy władzy tudzież bezwzględnych przestępców dysponujących najnowocześniejszymi gadżedatami w dziedzinie elekroniki i broni, rozpoczyna swoją wielką rozgrywkę, w której stawką staje się los niemal całej ludzkości, mając zaledwie do pomocy tylko kilku przyjaciół. Powieść czyta się naprawdę znakomicie. Polecam. Prawdopodobnie niniejsza książka rozpoczyna nowy cykl pt. "Tajne archiwa", których głównym bohaterem będzie, być może, Jon Smith.